Archiwum listopad 2002, strona 1


lis 20 2002 Zenia jest Wielka!!!
Komentarze: 1

Dzisiejszy dzień byl piekny, choć pelen wysilku z mojej strony. Obudzilam sie z samiusieńkiego rana wiedząc ze za dwie godziny bede siedziala w sali z towazyszami niedoli(resztą klasy) pisząc sprawdzian z biologi. Jednak pelna optymizmu ruszylam w kierunku szkoly, trzeba przyznać ze dosc szybko do niej trafilam gdyż dzwonek zastal mnie dopiero gdy dreptalam po schodach prowadzących na drugie pietro, a tóż za mną mój kolega Góral, poznala bym go chocby z dwu kilometrowej odleglosci, tak ta jego bujna czarna czupryna. Mimo iż dość szybko trafilam do szkoly ledwo co zdazylam na lekcje (fizyki), wchodze zespokojem po schodach a tu nagle dostrzegam iż przy ciemno żótej poreczy nie stoi zadna z moich serdecznych i szanownych kolezanek, dalam dwa lub trzy kroki w góre i ujzalam nauczycielke od fizyki, tak naszą wielmożna wychowawczynie stojacą przy otwartych drzwiach, których to próg przekraczali uczniowie mojej klasy. Przyszybszylam kroku i po chwili znalazlam sie w klasie, zdązylam. Ta cudowna lekcja szybko przemknela w tradycyjny sposób bez zadnych niepokojących ani milych niespodzianek. Nastąpila chwila podczs której karzdy bez wyjatków spedzil z nosem w podrecznikach od biologi, to byla przerwa tuż przed tą lekcja. Zadzwonil dzwonek i zauwazylam zblozajacą sie w nasza strone pewnym krokiem pewna postać trzymala dziemnik i plik pialych kartek z wydrukowanym tekstem, to byla ona pani od biologi, otworzyla drzwi. Wszyscy zasiedli na swoich miejscach, rozdala nam te nieszczesne karty i przystapilismy do jakże trudnego sprawdzianu. Wszystkich dugopisy, pióra a nawet olówki śmigaly po tych kartach zakreslajac poprawne lub tez nie odpowiedzi i piszac zdania bedace odpowiedzia do zadania. Jeste zmuszona przyznać iż praca klasowa nie byla trudna pytania dośc latwe nie liczas pewnego zadania jakim bylo wskazanie wykresu przedstwaiajacego zycie tasiemca i winniczka a konia i kota, a zeby tegóż bylo malo odpowiedz nalezako uzasadnić. Dobrnelismy do końca, jestem zadowolona z tego co umiescilam na tych kartach, szadze iż zdobede pozytywną ocene. Nastepnie minely nam dwie lekcje z racji takiej iż przyjechala do nas reprezentacja innej szkoly by rozegrac mecz w kosza i w siatke. Mimo iż nie bralismy(tzn.moja klasa) w tym udzialu i tak zawądrowalismy na hale by podziwiać piekną, pasjonujaca gre. Niestety ale stalo sie tak iż moja szkola przegrala w kosza zarówno dziewczeta jak i chlopcy, lecz nie bylo tak żle gdyż dzewczyny wygraly w siatke to już coś. Pózniej mialam jeszcze dwie malo co znaczace lekcje i wkoncu moglam udać sie do domu tak tez sie stalo. Po spozyciu posilku tzn. obiadu udalam sie do swojego pokoju i chwyciwszy ksiazke otworzylam ją na stronie w ktorej zaprzestalam czytania. dalam sie ponieść wyobrazni i udalam sie w podruż do krainy fantazji i przygód ,moze nie do końca gdyz nie lubie czytać ale milo tak okreslić czas spedzony przy ksiazce, ksiażka wkońcu tez ma uczucia:) Te niezwykla czynnośc przy ktorej trudno jest mnie zastać przerwal telefon który odebrala mama. To bylo do mnie. Odlozylam pewnym ruchem reki książke i pomaszerowalam do telefonu. Zanim wyciagnelam reke by przejać od mamy sluchwke telewony ona oznajmila mi iż dzwoni (hmm nie nie powiem kto), wkońcu mialam juz sluchawke w swoich delikatnych dloniach i rozmawialam z pewną osóbką. Nie trwalo to ani krótko ani dlugo. Tuż po zakończeniu rozmowy powrócilam do ksiażki lecz juznie po to by ją dalej czytać lecz by zaznaczyć gdzie skończylam. A póznije z racji takiej ze bylo już kilka minutek po 16 to uruchomilam tę inteligentą maszyne jaką jest komputr i polaczylam sie z internetem, tak internetam zródlem wiedzy jak i zarówno rozywki. Wstapilam na niewielka chwile na dobrze juz mi znany czat, sastalam tam znanych mi kilka osób lecz nie zabawilam dlugo. No a teraz siedze tutaj na blogach i pisze kolejną wspanialą, facynujaca, intersujacą i pelną wrazeń notke do mojego bloga.TADAM

 

zenobia:) : :
lis 19 2002 Bez tytułu
Komentarze: 0

Dobra pisze po raz czwarty te note mam nadzieje ze sie wkoncu zapisze. wiec jest wtorek jak 19 dzien listopada, zapowiada sie tak jak karzdy poprzedni dzien. Obudzilam sie o 7 rano i chociaz mialam na 8 do szkoly zaczelam sie szykowac dopiero o 7.40.Nastepnie udalam sie w kierunku budynku szkolnego przekraczalam wlasnie jego próg gdy suchac bylo rozlegly dziwek dzwonka. Przedemna byla jescze dluga droga przez labirynt kretych schodów prowadzacych na drugie pietro gdzie miala sie odbyc pierwsza lekcja. Dotarlam tam bez wiekszego wysilku i trudu wkoncu mam nogi i umiem chodzic. Nie bylam ucieszona ze mam miec wlasnie informatyke wkoncu to strasznie nudna lekcja. Jak juz wszyscy zajelismy swoje miwjsca w sali przy nowych komputerach pozwolono nam uruchomic te inteligentne maszyny. zajelismy sie logowaniem do systemu Windows XP i tworzeniem folderów przyznajcie iz to bardzo ekscytujace. Tak ta lekcja byla bardzo ciekawa zwlaszcza ze wszyscy juz dawno wiedzieli jak sie zalogowac i stworzyc folder no cóz wkoncu to poziom podstawówki. Rozleg sie dzwnek co oznaczalo ze ta fascynujaca lekcja dobiegla konca i iz nalezy sie udac pod sale w której ma odbyc sie j. niemiecki czyli krótko mówiac powtórka z informatyki. Jadnak bylo troszki inaczej nasza szanowna nauczycielka zadala nam zadanie no coz nie wiedzialam jak je wykonac a ze siedzialam z kolezanka która byla tak samo zielona jak ja (jesli chodzi o zadanie) to postanowilysmy strzelac co do odpowiedzi, ale zeby bylo ciekawiej wybralysmy forme wyliczanek, zaczelam od dobze znanej wszystkim "puf wpadla bomba do piwnicy napisama na tablicy s.o.s glupi pies" tak tez otrzymalysmy jedna odpowiedz czas na druga wiec padla tym razem taka wyliczanka :"siedzi swinia pod schodami liczy zeby za zebami tego szkoda tego szkoda wyzucimy tego smroda" nie dokonczylam tego mówic a moja kolezanka juz parsknela smiechem i zdziwione oczeta calej klasy zwrucily sie ku nam. tak bywa. Mimo naszej wspanialej metody niemialysmy nic poprawnie i pogodzone z nasza kleska udalysmy sie na nastepna lekcje.Jednak nic istotnego nie wydazylo sie do ostatniej lekcji Fizyki. jak zawsze liczne grono przerazonch oczat wpatrywalo sie w podreczniki trzymane w doniach by przypomniec se poprzedni temat, tak tu nie ma litosci , jednak Zenobia(czylija, With, Edwarda i Ara) siedzialysmy na schodach prowadzac zywa dyskusje na temat testów i ich przebiegu (nie zdradze naszych wniosków). Nadeszla chwila caluska wira ludków klasy 3 wparowala do sali zajela miejasca rozlegla sie cisza i nasza wspaniala wyrozumiala wychowawczyni zaczela swa rzez na odszczal pada Klusia niestety nie znala odpowiedzi na zadane drugie pytanie tu nakazano mi udzielic na nie odpowiedzi co zrobilam w bardzo prosty sposób tymi slowami "iloraz ladunku przeplywajacy przez poprzeczny przekruj przewodnika i czas przeplywu" widac bylo niewielke zdziwwienie klasy jak i wychowawczyni slyszac te slowa nie dlatego iz wiedzialam ale dlatego ze zadziwiajace bylo tepo wypowiadanych slów, nie zdziwilo to jednak wszystkich. Zaczela sie wkoncu lekcja jako osoba odwazna podjelam sie dosc ryzykownego zadania stworznia obwodu elektrycznego, tak ruszylam pewnym krokiem do przodu w strone tablicy. Narazalam wlasne zycie dla dobra nauki to bylo cos. wrócilam na miejsce i przedstawilam Arze nowego znajomego Zygfryda. Doczekalysmy sie dzwonka ktory oznaczal iz mozemy udac sie do domów, predko przemiezylysmy dluga droge labiryntu schodów by dotrzec do szatni gdzie przedstawilam Zygwryda reszcie tzn. With i Edwardzie oraz Oli, nastepnie przyodzialysmy sie w nasze zimowe i jesienne okrycia i ruszylysmy do domów. Zjadlam obiad i siadlam do komputera tak do tej inteligentnej maszyny przystapilam do pisania notki na blogu trzy razy to zrobilam i nic nie udalo sie moze tearz sie uda ja dodac mam nadzieje . TADAM

zenobia:) : :
lis 18 2002 -----<------@
Komentarze: 2

dzisiaj poniedzialek jak zawsze to u mnie chyba najdluzszy dzień. Zaczelo sie tak pobydka jescze przez 5 rano raz dwa musialam sie wyszykować i udać sie na przystanek autobusowy. Droga nie byla prosta. Przedemną skrzyzowanie i świata jak na zośc czerwone  no cóż mój autobus już jest na przystanku co oznacza ze zaraz odjedzie bezemnie w tej sytuacji nie patrzac na to ze nadjeżadzają dwa inne autobusy i samochód udaam sie w ryzykowną podróż jaka jest przejscie przez świta (czerwone)  jedno za sobą a tu drugie na szczescie zapalia sie zielona lampka i już bez problemy przeszam. Ledwo co zdązyam na autobus no nie atwo sie biega po czerwonych swiatach na dość duzym skrzyzowaniu z plecakiem i drukarką. tak kolo 5.50 dojechalam do gdyni gluwnej gdzie kolo dworca stal busik którym mialam jechac do domu (drugiego domu) z reszta jak co poniedzialek. no i tak tez spedzilam póltorej godzinki w zatloczonym busie i juz o 7.40 bylam w domu . mialam troche czasu wiec weszlam do neta ale po co po to by zrobić dla mamy prace tak piekny temat "kara śmierci" no polowe tekstu gotowe ale czas isc do szkoly.Lekcje okropne a na dodatek wkurzylam sie na W-F jak przewaznie zresztą co to za gra jak inni oszukują hehe świetnie pasuje cytat "niebo gwieżdziste nademną , a prawo moralne we mnie" hehe no umoralnianie to moje hobby mozna powiedzieć, wiekszosc osób co mnie zna zgodzi sie z tym. lekcje jakoś minely zwaszcza polski przerobilismy test próbny który pisalismy w czwartek no i oki. wreszcie dom ale to nie koniec  teraz trzeba bylo dokończyć prace ("kara śmierci") no tylko kilka tabelek i wykresów i wporzo tylko ze to zajelo  dwie godziny hehe ale co tam i tak nie moglam wejs do neta dostalam zakaza od taty (tak, tak nie wolno mi blokować lini wojskowej bo moze dzwonić a na cuywilny nie ma zamiaru , po co tracić worse jak tak sie nic nie placi) ale już osiem po czwartej bylam w necie no tak i nawet na czata se weszlam pod tym nickiem co zawsze (nie zdradze) pogadalam se no i jescze kilka rzeczy zrobilam teraz siedze tu na blogusiach i pisze notke no i to na tyle

zenobia:) : :
lis 14 2002 14.11.2002
Komentarze: 0

Nadszedl dzień tak 14.11.2002 i to wasnie dziś pisalam próbny test Humanistyczny. Dzień zaczo sie dość zwyczajnie, wstalam jak zawsze przed 7 (chociaż jeszcze o 1 w nocy nie moglam zasnać), jak juz znalazam sie na nogach powedrowaam do duzego pokoju i zpożyam posiek jaki przygotwoaą mi babcia(trzeba przyznać ze leniwa jetem), no po tym jak sie najadlam czas bylo sie ubrac(elegancko jak to od nas w dzisiejszym dni wymagali), no a jak już bylam gotowa to wreszcie moglam usiasc przy kompie (byla to chyba 8.02) no i tak wędrowaam po stronkach www az zjawia sie moja koleżanka i z wielkim zdziwieniem do mnie"a ty teraz przez testami przy kompie?" no cóż tak bylo. Rozlączylam neta i ruszylyśmy w kierunku szkoly. Tam dowiedzialam sie ze mam stolik nr. 3 to bylo coś prosto kolo komisji (nie przejelam sie tym) jak już dotarlam do mojego stolika i zasiadlam wygodnie zauwazylam iż moja kmpela z klasy siedzi prosto za mną no to zaczelysly dyskutować (oczywiscie testy jescze sie nie zaczely, ludzie dopieo wchodzili na sale) no a po chwili wiedzialam już ze otaczaja mnie same dobrze znane mi osóbki trzeba przyznać ze to mnie ucieszylo nie dla tego bym miala sciagać ale dlatego ze jakoś milej sie zrobio. Przyniesli nam testy, wszyscy zapoznali sie z instrukcą obslugi i czaczeto liczyć czas, równo o 11.08 by koniec zadania nie sprawiy mi zbytniej trudnosci nie liczac tego ze rozprawka wyszla dennie jak to u mnie kardza rozprawka. Jak już opuscilam sale w której pisalam test wdalam sie w krótką rozmowe z kolezankami (zupelnie normalne) dalej rozmawiajac zmieżalam w kierunku domu  no i prosto po przekroczeniu progu oznajmilam babci ze wszystko oki (troche przygluchawa jest babcia wiec zajelo mi to z 10 minut gdyż musialam kilka razy to powtórzyć) no a nastepnie usiadlam przy necie. No i w necie se troche pogadalam ale wkurzylam sie ze strony mi nie dzialaly. Jakoś to przeżylam. Okolo 15 pojawila sie u mnie jedna z kumpelek i przegadalysmy ponad dwie godziny nawet spadlam z pufy (zawsze mam szczescie), zrobilo sie troche pózno to kumpela sie zebrala i ruszyla w droge ku domu (zapalilam jej nawet światlo na klatce) A nastepnie przystapilam do bawienia sie plikami w kompie (bawienia nie doslownie) ale dlugo to nie trwalo bo sie wkurzylam i czas byl puścić se muze (dość glosno wkońcu babcia nie slyszy) jednak jak mama wrócila ze szkoly to trzeba bylo ją ściszyć (moi rodzice sa wrogami wszelkiej muzy, dobrze ze z nimi nie mieszkam 7 dni w tygodniu) hehe no i jakos leci do teraz widać ze coś sie rozpisalam. No cóż ja spadusiam czas sie wykompac itd. Wspanialy dzień 2 razy sie wkurzylam to jest coś........

zenobia:) : :
lis 14 2002 A ja chce mieć........
Komentarze: 2

A ja chce mieć Skrzydla......

Bieluśkie jak Śnieg........

Lśniace w blasku sońca Piórka......

A ja chce mieć Skrzydla......

By latać w Prestworzach......

By mijać blękitne Obloczki.......

zenobia:) : :